Australian Open – powrót Majchrzaka do Wielkiego Szlema
Po trzyletniej przerwie Kamil Majchrzak (Mera Warszawa) ponownie zagra w Australian Open. Zawodnik LOTTO PZT Team przeszedł zwycięsko trzy rundy eliminacji i już po raz 13. W karierze wystąpi w Wielkim Szlemie
- Każdy mecz w tych eliminacjach był dla mnie bardzo trudny. Tak naprawdę już pierwsza runda była bardzo wymagająca, bo byłem tuż po przyjeździe prosto z United Cup i z wielkimi emocjami związanymi z finałem. W tym pierwszym występie w Melbourne byłem już praktycznie za burtą, ponieważ obroniłem wtedy dwie piłki meczowe, grając w sumie przeciętne spotkanie. Także to było takie najważniejsze zwycięstwo pod względem tego, żeby mieć ten pierwszy mecz w roku za sobą i pierwsze przetarcie na kortach w Melbourne – powiedział zawodnik LOTTO PZT Team po awansie do tegorocznego Australian Open.
- Także bardzo się cieszę, że udało mi się go wygrać mimo średniego grania, bo potem z meczu na mecz rozkręcałem się coraz bardziej. W drugim spotkani, mimo że przegrałem pierwszego seta, to czułem się już zdecydowanie lepiej na korcie. Czułem tak naprawdę, że ten mecz zależy ode mnie. W pierwszym secie jeszcze niekiedy wahałem się przy ważnych piłkach, ale potem wszedłem na wyższe obroty i dominowałem na korcie, co pozwoliło mi wygrać kolejne dwa sety – dodał.
Po zakończeniu United Cup Majchrzak przyleciał do Melbourne po zakończeniu z Sydney w poniedziałek, a we wtorek po południu pokonał w pierwszej rundzie eliminacji Argentyńczyka Marco Trungellitiego 3:6, 7:6 (7-4), 6:3, po dwóch godzinach i 41 minutach. W drugim secie, przy stanie 5:6 i 15-40 przy własnym serwisie, Polak wybronił dwie piłki meczowe, po czym doprowadził do tie-breaka.
- A w dzisiejszym spotkaniu, mimo wszystko, stawka była dla mnie spora, żeby awansować do turnieju głównego i wrócić po kilku latach do Wielkiego Szlema tu w Australii. Dobrze grałem od samego początku, czułem się dobrze i dobrze się prezentowałem. Niemniej jednak w środku pierwszego seta było dużo nerwowości, zarówno z mojej strony, jak i z Billiego. Jednak lLepiej wytrzymałem końcówkę tego seta, chociaż była ona bardzo trudna. ponieważ wykorzystałem dopiero ósmą piłkę setową przy jego podaniu. Także pierwszy set był bardzo napięty i wyrównany, ale w drugim poczułem się jeszcze pewniej na korcie, co przełożyło się na wyniki – powiedział po czwartkowym zwycięstwie 7:6, 6:2 nad Brytyjczykiem Billem Harrisem.
28-letni Majchrzak po raz 13. wystąpi w Wielkim Szlemie, a czarty w Australian Open, gdzie grał w 2019 roku i w latach 2021-22. Przed trzema laty był tu w drugiej rundzie a jego najlepszym rezultatem w jednym z czterech najważniejszych turniejów w sezonie jest 1/16 finału osiągnięta w nowojorskim US Open 2019. Ma bilans meczów w głównych drabinkach 4-12.
- Jestem wyjątkowo szczęśliwy, że po trzech latach ponownie wystąpię w turnieju głównym w Melbourne. Przede wszystkim cieszę się, że mogę zagrać w głównej drabince Wielkiego Szlema. To coś, do czego dążyłem i o czym marzyłem, będąc zawieszonym. Na pewno chcę, żeby ten występ w turnieju głównym sprawił mi czystą przyjemność. Na razie czekam na dolosowanie do drabinki i na to, kiedy rozegram mecz. Tak naprawdę plan minimum już spełniłem, teraz walczę o więcej. Ale w przeciwieństwie do poprzednich lat mam nadzieję, że zrobię to ze swobodną głową i będę po prostu cieszył się tym, że w ogóle mogę tu być – dodał zawodnik LOTTO PZT Team.
Przed rokiem, w styczniu, Kamil wrócił do międzynarodowego Touru po 13-miesięcznej przerwie w grze spowodowanej zawieszeniem i zaczynał starty bez pozycji w rankingu. Początkowo korzystał z „dzikich kart” przyznawanych przez organizatorów mniejszych turniejów ITF i challengerów ATP, za co „odpłacał im” świetną grą, a nawet zwycięstwami w imprezach. W połowie roku awansował do TOP 200 klasyfikacji ATP, a w sierpniu wystartował w eliminacjach do wielkoszlemowego US Open. W Nowym Jorku przeszedł dwie rundy, zanim przegrał decydujący mecz o miejsce w głównej drabince. Sezon zakończył na 120. miejscu na świecie.
Fot. Michał Jędrzejewski