Roland Garros - Świątek wygrała z Rybakiną i jest w ćwierćfinale
Iga Świątek (nr 5.) wygrała w niedzielę w 4. rundzie 1:6, 6:3, 7:5 z Kazaszką Eleną Rybakiną (12.) i awansowała do ćwierćfinału Roland Garros. Teraz na jej drodze stanie Ukrainka Elina Switolina (13.).
Rybakina jest jedną z najbardziej niewygodnych rywalek dla Igi, która poprawiła w niedzielę bilans ich pojedynków na 5:4. Ale najwazniejsze jest chyba to, że po raz pierwszy udało jej się pokonać ją na nawierzchni ziemnej, na której wcześniej deurotnie z nią przegrywała. Za każdym razem na "mączce" były to trzy sety.
Przebudowany kilka lat temu i wzbogacony o rozsuwany dach kort im. Philippe’a Chatriera jest miejscem imponującym miejscem. Szczególnie, gdy na jego trybunach zasiada prawie 15 tysięcy widzów. I tak było właśnie w niedzielę, a licznie zgromadzeni widzowie stali się świadkami niesamowitego widowiska, pełnego zwrotów akcji i wielkich emocji.
Zaczęło się od zimnego prysznicu, bowiem w pierwszych gemach Iga zupełnie nie potrafiła złapać swojego rytmu, za to rywalka grała konsekwentnie i skutecznie, bez zmrużenia okiem wykorzystując każde słabsze zagranie czy błędną decyzję Polki.
Wielka presja wywierana przez Rybakinę pozwoliła jej przełamać podanie piątej obecnie tenisistki świata już w drugim gemie, przy drugim break poincie. W trzecim co prawda Świątek miała jedną okazję do odrobienia straty, ale jej nie wykorzystała, więc zrobiło się 0:3.
Takie otwarci spotkań nie są czymś zaskakującym u Igi, bowiem często w takim momencie przystępuje do odrobienia strat. Jednak tym razem było inaczej, bo w czwartym gemie nie wykorzystała piłki przy 40-30, a przy pierwszej przewadze dla przeciwniczki ponownie straciła serwis. Jeszcze szybciej zrobiło się 0:5 po wygranym gemie przez Elenę bez straty punktu.
Na dodatek trzecie podejście do utrzymania własnego podania przypominało wbijającą w fotel scenę z horroru, gdy na tablicy pojawił się wynik 0:6 i 15-40. Dwa obronione setbole, dwie zmarnowane przewagi, a dopiero trzecia przyniosła polskiej tenisistce pierwszego gema na koncie.
Dalej było 1:5 i ponownie 15-40, ale tez znowu dwie wybronione piłki na seta, równowaga i trzecia, po której Rybakina skwitowała sukces głośnym okrzykiem, po 35 minutach gry. Po krótkiej przerwie na odpoczynek przedłużyła serię zwycięskich wymian do dziewięciu, co dało jej prowadzenie 2:0. To wprawiło w poważne zmartwienie licznych polskich kibiców zgromadzonych na trybunach.
Jednak Świątek zaczęła coraz częściej przejmować inicjatywę w grze, przyspieszyła, celniej uderzała piłki i pewnie zdobywała kolejne punkty i gemy. A wygrała pięć kolejnych, w tym dwa przy podaniu rywalki. Nieco zwolniła przy stanie 5:2, co wykorzystała Elena do utrzymania serwisu, ale dziewiątym gemie Iga nie straciła punktu, doprowadzając pewnie do decydującego seta, po godzinie i 23 minutach walki.
W pięciu pierwszych gemach ostatniej odsłony tego pojedynku żadna z tenisistek nie wypracowała okazji do przełamania, więc Rybakina wyszła kolejno na 1:0, 2:1 i 3:2. Bardzo nerwowo zrobiło się w gemie szóstym, gdy Polka stanęła w obliczu obrony dwóch break pointów od 15-40. Uczyniła to skutecznie, również przy trzecim, po czym wyrównała na 3:3.
Tym bardziej nieoczekiwane było łatwe przełamanie serwisu Kazaszki na 4:3, ale niepotwierdzone, bo ta natychmiast wyrównała na 4:4 przy drugiej okazji. A chwilę później, po obronie dwóch break pointów, wyszła na 5:4.
Jednak całkowitym zaskoczeniem był prawdziwy popis gry Świątek w ostatnich trzech gemach. Najpierw utrzymała podanie do zera, po czym zdobyła breaka do 15, aż wreszcie odskoczyła na 40-15 przy swoim serwisie, zanim wykorzystała drugą piłkę meczową po dwóch i pół godzinach gry.
Teraz we wtorek Polkę czeka spotkanie z 14. w rankingu WTA Eliną Svitoliną. Będzie to ich piąty pojedynek, a Ukrainka zwyciężyła jak dotychczas tylko raz, w trzech setach, w wielkoszlemowym turnieju na trawiastych kortach w Wimbledonie w 2023 roku.
W trzech innych nie zdołała urwać nawet seta Świątek, która pokonała ją w 2021 roku w imprezie WTA 1000 na „cegle” w Rzymie, a także dwukrotnie na twardej nawierzchni w turniejach tej samej rangi w Dubaju w 2024 r. oraz w Miami w tym sezonie.
Fot. @x.com/@on_running